czwartek, 24 kwietnia 2014

4.Udawanie

Draco szedł przez zakazany las. Było to niebezpieczne ale był to jedyny sposób by zobaczyć się z ciotką. Jeśli ktokolwiek by się dowiedział o jego wyprawach, miałby niezłe kłopoty. Szedł tak przez kilka dobrych minut kiedy w końcu doszedł do małej polany. Jego ciotka już tam na niego czekała, szczerzyła swoje brudne zęby na jego widok.
-Witaj Draco.-
-Witaj ciotko.- Przywitał się zimno, bez uczuć nie przepadał za nią ale, właściwie nawet nie musiał. Podszedł bliżej.
-I jak tam twój plan siostrzeńcu? Głupiutka dziewucha dała się nabrać.- Na twarzy Draco pojawił się uśmieszek. -Ciociu, to było tak łatwe, jak odebranie dziecku cukierka.-
-Czyli twój plan się powodzi...Ale czy ona naprawdę wie tyle o Potterze i jest z nim na tyle blisko by nam pomóc.- Zapytała Bellatrix z za ciekawieniem.
-Tak ciociu jest...Ale ona sama chyba nawet nie zdaje sobie z tego sprawy.


Luna szła korytarzem gdy nagle, natknęła się na Hermione za którą dreptał jej kocur Krzywołap. -Ojeju ale ten twój kociak jest słodziutki  Hermiono- zapiszczała Luna widząc go  -uhh... Dzięki Luno-
 Luna przykucnęła by móc go pogłaskać, gdy nagle przez przestrzeń przebił się głos.
-O kogo my tu mamy szlamę i pomyLune.- Luna obejrzała się, dobrze znała ten głos. Nie, nie tylko znała ten głos to był także głos chłopaka którego tak kochała. -Zamknij się Malfoy!- Ślizgon zaśmiał się głośno -Nie widzę żadnego powodu by tak uczynić, Granger.- Luna nic nie powiedziała, nadal kucając wpatrywała się w sytuację. -Ale ja taki widzę !- Widać było że Gryfonka zaczyna tracić nad sobą kontrole. Draco spojrzał na Lunę, która lekko drapała Krzywołapa za lewym uchem  -Uważaj Granger bo pomyluna może sprawić że twój kot dostanie jakiejś choroby od jej wymyślonych stworzeń, chociaż jest już kotem szlamy więc chyba gorzej z nim być nie może.- Hermiona rzuciła w niego książką ale on zrobił unik.
Odwrócił się i poszedł.
 Luna wstała, była wstrząśnięta. Nienawidziła tego że musieli udawać że się nie znoszą i że nie mogą ze sobą rozmawiać przy ludziach, w normalny sposób alb to że głupia Pansy Parkinson mogła go obściskiwać.-Nie przejmuj się, to tylko Malfoy- powiedziała Hermiona widząc w jakim jest stanie. Luna tylko przytaknęła. "Tak, tylko Malfoy" pomyślała.

Pod wieczór wyszła z wieży krukonów miała się z nim spotkać. Szła korytarzem nasłuchując czy nie słyszy żadnych kroków. Jeśli Filch lub pani Noris by ją nakryli, źle by się to dla niej skończyło.
Szła dalej do miejsca w którym się umówili. Draco stał i czekał tam na nią a kiedy ją ujrzał uśmiechnął się do niej ale ona nie potrafiła odwzajemnić uśmiechu. Patrzyła na niego z wyraźnym bólem i urazą.
Nic nie mogła na to poradzić uraził ją i jej przyjaciółkę  Draco podszedł do niej chcąc ją przytulić, uszczęśliwić. Zrobić coś przez co ona nie będzie czuła już do niego urazy. -P...przepraszam...- wyjąkał. -Za co przepraszasz, za bycie dupkiem!- -Luno...Ja...Ja naprawdę... Musiałem coś powiedzieć...Luno jak myślisz co powiedziała by ta szl...- -Nawet nie waż się tak przymnie mówić, najlepiej jakbyś wo gule tak nie mówił" Draco przytaknął głową, nie chciał jeszcze bardziej jej rozzłościć. -Co by powiedziała Granger gdybym cię zignorował.- Luna zastanowiła się. -Była by zdziwiona.- - No widzisz.- Chciał ją przytulić -Weź przestań.Myślisz że tak łatwo ci wybaczę?- Nadal była wściekła  -Wyzywasz mnie poniżasz i teraz...-
-Ciii...- Przyłożył swoją dłoń do jej ust. Chciała zachować się dziecinie. Ugryźć lub nawet polizać go w rękę  Ale nagle usłyszała kroki. -Szybko, wchodź do środka.- Otworzył drzwi i  wślizgnęli się do środka.
Znaleźli się w sali życzeń, tylko teraz wyglądała inaczej niż wtedy kiedy Luna ćwiczyła tu zaklęcia obronne w tamtym roku.
Na środku sali stał nakryty stolik, a ściana na wprost była tak samo zaczarowana jak sufit w wielkiej sali.
-Wow-wymsknęło się z jej ust. -Podoba się?- Luna tylko kiwnęła głową. -To takie małe przeprosiny, za to co się dzisiaj wydarzyło.- Draco złapał ją za dłoń i pociągnął w strone stolika. Odsunął jej krzesełko by mogła usiąść.
Nadal milczała.
Zajął miejsce naprzeciw jej i jednym ruchem różdżki sprawił że ze starego gramofonu rozległa się muzyka.
-O czym tak myślisz?-
-Nie wiem czy mam nadal się na ciebie złościć  czy...czy po prostu ci wybaczyć?- Powiedziała spoglądając na niego. Wyglądał trochę na zmieszanego tym pytaniem, jakby nie spodziewał się że zostanie zadane.
-Byłbym szczęśliwszy, gdybyś mi wybaczyła. Nie lubię jak się na mnie złościsz, choć wyglądasz wtedy tak słodko.- Na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
Luna zalała się rumieńcem
-Hmm...No nie wiem, chyba będę jeszcze trochę na ciebie zła. Skoro uważasz że wtedy wyglądam słodko.- Zaśmiała się.
-Czyli już się nie gniewasz ?- spojrzał na nią z lekkim nie dowierzaniem. -Może...Ale najpierw. Chciałabym się dowiedzieć co zaplanowałeś na dziś wieczór.- Spojrzała na niego pytająco.
-A jak myślisz?-
-No nie wiem... Jakaś kolacja czy coś ?-
-Tak, dokładnie to - Znów uśmiechnął się łobuzersko.-Czy coś...- zaczęła ale jej przerwał.
-Zjedzmy.-
Na jej talerzu pojawiło się jedzenie, a jeszcze przed chwilą pusty kufer napełnił się piwem kremowym. Zjedli w milczeniu
-No to było bardzo...smaczne-
-Tak, skrzaty domowe się postarały.-Wstał od stolika i podszedł do niej wyciągając rękę -Czy dasz mi ten zaszczyt i zechcesz zatańczyć ze mną.
 - Hmm... No nie wiem.- zaśmiała się - Chyba posiedzę tutaj i popatrzę jak ty sobie tanc...- Ale Draco złapał już za jej dłoń i postawił ją na nogi.
-Zła odpowiedz panno Lovegood.- I po chwili kołysali się w rytm piosenki

-Luno ?-  Luna czuła że zaraz powie jej coś ważnego.
-Tak Draco ?- slizgon złapał jej dłoń i złożył na nim lekki pocałunek
-Ufasz mi ?- Była zaskoczona tym pytaniem, myślała że powie lub zapyta się ją o coś zupełnie innego.
-Tak, ufam ci...- W jej głosie dało się usłyszeć wahanie, ale Draco był zbyt skupiony na czymś innym by je usłyszeć,w głowie słyszał tylko głos ciotki "Głupiutka dziewucha dała się nabrać" . Tak dała, ale nim dłużej z nią przebywał, tym bardziej się do niej przywiązywał. Może nawet zaczynała mu się trochę po...Nie musiał myśleć o dobrze swojej rodzinny. Musiał myśleć o zadaniu które mu przydzielono.
-Draco. Halo ziemia do Draco. Czy ty mnie w ogóle słyszysz ?- Draco wybudził się z zamyśleń.
-Tak...Tak Luno, co mówiłaś ?-
-Mówiłam, że robi się późno i że powinniśmy już wracać...- Muzyka natychmiast przestała grać, a przed nimi ukazały się mosiężne drzwi do holu.
-Ah, dobrze...-  Wyślizgnęli się z komnaty, pocałowali się na pożegnanie i ruszyli do swoich domitorium. A za Draco podreptało poczucie winny....

Przepraszam za wszystkie błędy, nie mogłam znaleźć nikogo kto chciałby zrobić korektę, rozdział dodany został by wcześniej lecz nie chciałam go w takim stanie publikować. Nie mam nie stety innego wyjścia. Nie wiem też czy dodam następny rozdział na razie historia jest w zawieszeniu.


sobota, 5 stycznia 2013

3. Poznawanie uczuć

Następne dni przebiegały spokojnie. Nic nie wskazywało na to, by coś się zmieniło. Oprócz tego, że osoby, które były wtedy w ministerstwie. Mogła uznać za swoich przyjaciół.  Tak nic się nie zmieniło, ale czy aby na pewno?  Czasami zerkała na stół ślizgonów. Nie wiedziała czemu, chyba po prostu po to żeby zobaczyć czy on... Nie, powinna po prostu zapomnieć o tej rozmowie. 
Powinna zapomnieć.
Ale nie mogła, wciąż widziała go przed swoimi oczami, jego twarz, jego zakłopotane spojrzenie. Trudno było jej jednak pojąć co się z nią dzieje. Co w sumie było zrozumiałe, bo kto normalny zakochiwałby się w chamskim Malfoyu. 
W chłopaku, dla którego tylko liczyła się czystość krwi i bogactwo. Nie, nie bogactwo. Sam był dziany i wolał żeby reszta była od niego biedniejsza. Duma, tak to własnie się dla niego liczyło. Duma i czy przypadkiem nie jest się mugolakiem albo zdrajcą krwi. A według wielu, duma była jedną z wielu cech których Luna nie posiadała. Może i była na swój sposób mądra. (Bo jak inaczej znalazła by się w Ravenclawie) Ale dla wielu osób była po prostu dziwna.
 Pomyluna.
 Tak ją nazywali. Chociaż Ginny tak się starała żeby tego nie robili. Ale jej to nie przeszkadzało. Nie zwracała uwagi na to co mówią ludzie. Mało ją to obchodziło, nie zawracała sobie głowy takimi szczegółami. Jak opinia publiczna. 

Nastał Listopad. W tym roku był niesamowicie zimny, spadł wczesny śnieg. A Dracon Malfoy nie wymienił z nią ani jednego słowa, od czasu ich rozmowy w pociągu. Nie żeby z jakimś wielkim utęsknieniem pragnęła  usłyszeć jego głos. Ani też specjalnie nie miała ochoty z nim rozmawiać. Ale jednak los lubi płatać figle i pewnej soboty musieli na siebie wpaść.
-Ej uważaj jak leziesz...- Warknął slizgon. - Ty też mógł byś trochę uważać.- Luna zabrała się za odnoszenie swoich książek z podłogi. -Tak. Powinienem być bardziej ostrożny...- Schylił się żeby móc spojrzeć w jej oczy. -...i coś ci powiedzieć.- Spojrzała na niego pytająco.
-Słucham. 
-Chcę ci powiedzieć... że podobasz mi się.- Szok. Tak to był dla niej szok. Ale gdzieś w głębi serca przeczuwała, że tak jest. - JA... Ja... Weź, nie żartuj sobie.- Zaśmiała się. Czuła, że nie żartuje ale coś w niej kazało się upewnić. 
- Ale to prawda. Naprawdę mi się podobasz, Lovegood.- Chciała coś powiedzieć ale nie mogła. Znów to samo uczucie. Znów jej nogi były jak z galarety a na jej policzkach za widniały rumieńce. 
- I wiem, że to dziwne. Wiem, że pewnie ty nic do mnie nie czujesz.- Westchnął - Ale ja po prostu. Nie mogłem już tego dłużej przemilczeć.- Luna nadal nic nie mówiła. Nie mogła. Nie wiedziała co o tym myśleć, jaką podjąć decyzje. W końcu zebrała w sobie wystarczająco dużo siły by wydukać z siebie te kilka słów. -- Nie jestem pewna...ale..ale...chyba też mi się podobasz...- Wtedy wszystko zaczęło się dość szybko. Draco złapał ją za podbródek, ona przysunęła się do niego. I zanim się obejrzeli ich usta były już ze sobą złączone. Luna całkowicie oddała się pocałunkowi. Kochała tą bliskość, kochała to jak jego wargi dotykał jej warg. Kochała go.
Tak, kochała go teraz była już tego pewna. Kochała go od ich pierwszej rozmowy  Ba może nawet od pierwszej chwili kiedy go ujrzała. Ale nie mogła wtedy tego tak nazwać. Bo wtedy było by to głupie, dziwne i bez przyszłości uczucie ale teraz.
Teraz mogła z łatwością powiedzieć mu co czuje bo była na 100 procent pewna że on czuje to samo. 

And your heart's against my chest, your lips pressed to my neck
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet
And with a feeling I'll forget, I'm in love now


Luna nadal nie mogła uwierzyć w to co się wydarzyło. To było tak nie realne, że wydawało się, że mógłby to być jedynie sen.  Ale to wcale nie był sen, tylko rzeczywistość.
On kochał ją a ona jego, wszystko było by perfekcyjne gdyby nie to, że Draco uparł się by trzymać ten związek w sekrecie. "Dla naszego dobra." powiedział. Ale według Luny chodziło mu tylko o jego dobro. Poprawka reputacje. Nie dobro, tylko o tą jego pieprzoną reputacje. Bo co by ludzie pomyśleli gdyby oznajmił, że chodzi z PomyLuną Lovegood? Chyba najbardziej szurniętą uczennicą Hogwartu. Dokładnie pomyśleli by, że on sam jest szurnięty.  Bo kto normalny mógł by się w niej zakochać.
Luna (Choć wcale nie podobał się jej ten pomysł.) jednak przyjęła jego prośbę i obiecała nikomu nie mówić.

W poniedziałek kiedy szła na lekcje wróżbiarstwa, spotkała Harry'ego.
-Witaj Luno- zaczął rozmowę. Wyciągając ją z zamyślenia.
-Cześć Harry.
-Co tam słychać? Słyszałem, że już ci tak nie dokuczają.
-No, nie dokuczają mi już zbytnio.- Powiedziała Luna z uśmiechem.
-To.. To dobrze.
Luna już miała sobie iść. Gdy nagle Harry złapał ją za nadgarstek.
- Ch... Chciałabyś...-westchnął.- Chciałabyś pójść ze mną na przyjęcie u Slughorna.- Luna zastanowiła się przez chwilkę. Nie widziała przeszkód by nie iść. W sumie to żadnych przeszkód nie było. Ale co na to...
Nie to nieważne, co on na to mamy udawać, że nic nas nie łączy przy ludziach, to ona będzie udawać, że nic ich nie łączy przy ludziach. Dlatego zgodziła się na pójście z Harry'm na to przyjęcie.
"Dla naszego dobra"

poniedziałek, 22 października 2012

2. Rozmowa

Następnego dnia. Luna rozglądała się za Draco, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Pożegnała się ze swoim tatą dość wcześnie.
 Nie wiadomo dlaczego dopiero teraz nad Luną zapanował  niepokój. A jeśli Draco kłamał i chciał jej coś zrobić, ale przecież nie zrobił by tego teraz, przy tylu światkach. Nie, to byłoby raczej niemożliwe, przecież w liście próbował być miły i zapewnił ją, że nic się jej nie stanie. Wyrzuciła tą myśl z głowy i ścisnęła list który teraz znajdował się jej w kieszeni. Musiała mieć jakiś dowód na to że chciał z nią porozmawiać. Co jak podejdzie do niego, a on będzie kazał jej się odpieprzyć?
Wtedy go ujrzała, szedł razem ze swoją matką która, ukryta była pod czarną peleryną. Wyglądał na zmęczonego. Pod jego oczami widniały cienie jakby miał za sobą kilka nie przespanych nocy.
"Luno." Odwróciła się za nią stała Ginny "Oh.. Witaj Ginny. Jak minęły wakacje?"
"Nie powiem że były najlepsze, ale najgorsze też nie były." Uśmiechnęła się do niej
"A twoje jak minęły?"
"Byłam z ojcem w podróży udało nam się znaleźć dużo śladów gnębiwytrysków." 
"O to miałaś przynajmniej co robić." przez chwile zapadła cisza. Luna obejrzała się, ale Draco zniknął  "Fajne okulary."
"Dziękuje, są dołączone do nowego numeru Żonglera. A właśnie.." wyjęła ze swojej torebki stosik gazet który wczoraj dostała od ojca. "Proszę." Wręczyła jej egzemplarz. "Dzięki."
"Pójdę je porozdawać." wstała.
"Witaj Luno" Neville wszedł do przedziału. "Witaj Neville. Żonglera?" podsunęła mu gazetkę pod nos.  "T-tak dzięki." Uśmiechnęła się do niego i wyszła.
Chodziła od przedziału, do przedziału i pytała czy ktoś by chciał żonglera. Kiedy doszła do wagonu gdzie zazwyczaj było pełno ślizgonów.
Zawahała się. Ale jednak weszła do pierwszego przedziału "Czy ktoś był by zainteresowany w Żonglera?" Wszyscy zaczęli się chichrać. Zignorowała to i wyszła z przedziału, poszła dalej gdy nagle ktoś złapał ją za rękę.
Odwróciła się. Za nią stał Draco Malfoy
"Hej..." Wyglądał na zakłopotanego. "Cześć." odpowiedziała krótko. "Dostałaś..." "Tak Draco dostałam" spoglądała na niego. Była zdziwiona, ale też lekko podenerwowana. "A więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać." Westchnął czule. "No więc ja... Dużo... W czasie wakacji...Myślałem dużo o...o... o tobie." Luna wpatrywała się w niego z zaciekawieniem. "Tak po prostu cały czas siedziałaś w mojej głowie i...i... i po prostu... sam już nie wiem"  Zrobiło jej się dziwnie ciepło na policzkach. Czyżby? Nie, to niemożliwe, ale nim dłużej się w niego wpatrywała tym bardziej sama czuła zakłopotanie. "Draco ja...ja." Czemu zaczynała się jąkać, czemu nagle nie chciała go zranić? "Muszę już iść." Odwróciła się, ale ten złapał ją za nadgarstek. Ale kiedy odwróciła się, on natychmiast ją puścił.
Kopnął w framugę pod oknem. "Ale ze mnie debil" szepnął. Wszedł z powrotem do przedziału. "Gdzie byłeś? " spytała Pansy Parkinson. "Nieważne." Nagle zrobiło się ciemno.
Draco wstał gwałtownie z miejsca. I wyciągnął różdżkę.  Ale kiedy to zrobił znowu zrobiło się jasno. "Draco siadaj to pewnie tylko pierwszoroczniacy."  "Mhm.." mruknął Draco. Coś wyczuwał, że to wcale nie byli pierwszoroczniacy, tylko że ktoś tu wszedł a, że tej osoby nie widać musi być niewidzialna. "Potter" mruknął.  "Nie wiem jak długo jeszcze pozostanę w tej szkole." Powiedział po pewnym czasie. "Jak to?" powiedział Gabe. "Jak dla mnie ta szkoła już jest skończona." "Dla mnie też, ale no wiesz teraz jak sam wiesz kto powrócił to może będzie lepiej." Zabini przyglądał się Draco. Pociąg stanął.
"Draco idziesz?" Mruknęła Pansy. "Tak, tak zaraz do was dołączę." Drzwi od przedziału zamknęły się z hukiem. "Potter, chyba wiesz, że nie ładnie podsłuchiwać." Wycelował różdżką w miejsce gdzie prawdopodobnie, Potter się znajduje. Huk. Potter spadł na ziemię, peleryna niewidka zsunęła się z niego. "No tak mamusia cię nie mogła nauczyć, bo była martwa zanim nauczyłeś się chodzić." Zakrył go peleryną i kopnął. "Miłej wycieczki z powrotem do Londynu, Potter." Wyszedł z przedziału gdy natknął się na Lunę. "Cz-Cześć Luna" znowu zaczął się jąkać. "Witaj, Draco. Wiem że nasza ostatnia rozmowa była troszkę dziwna ale..." Przerwała bo widziałam że ślizgon wciąż spogląda nerwowo w tył. "Czy coś jest nie tak?" Zmieszał się, nie wiedział czy powiedzieć jej prawdę czy skłamać. "No...Bo...Ja...Bo...Potter...No bo wlazł do przedziału, i..." opowiedział jej co zrobił. Był spięty, podenerwowany. Nie wiedział jaka będzie jej reakcja, ale od razu było widać, że wściekła się na niego. "Draco!" wykrzyczała, patrząc na niego spode łba. "Potter nie powinien podsłuchiwać." "A-a ty, nie powinieneś go od razu tak, traktować. I ona ma powody. Po tym co się stało, w czerwcu." Spojrzał na nią i mruknął. "Jest tam."
Luna wyminęła go. Miała już rękę na klamce. Gdy nagle Draco przysunął się do niej i szepnął "Przepraszam."
Ale kiedy Luna się odwróciła już go nie było. Założyła więc okulary i weszła do przedziału. Za pomocą okularów od razu zauważyła gdzie leży Harry. Wycelowała w to miejsce różdżką i mruknęła zaklęcie. Peleryna zsunęła się z niego. "Wszystko dobrze, Harry?" Spytała. "Luna...ale skąd..?" Wskazała na okulary. "Dzięki nim. Można przez nie zobaczyć gnębiwytryski. A ty masz ich pełno w swojej głowie."
"Ah.. Dziękuję, Luno."
"Nie ma za co." Odpowiedziała.
Pomogła mu wstać i razem wyszli z pociągu.


Kiedy doszli do wrót zamku. Znów ujrzała Dracona, kłócił się z kimś i chyba był to Filch. W tym czasie Harry miał wymowę zdań z profesorem Filtwick'iem. Ślizgon spojrzał się w jej stronę, ona uśmiechnęła się do niego, lecz ten ją zignorował. Krzyknął coś o twarzy Harry'ego, odwrócił się i poszedł dalej do zamku. "Coś ci się stało w nos."
"Co... a z nosem."
"Naprawie ci go." Harry spojrzał na nią z przerażeniem.
"Naprawiałaś kiedyś nosy?"
"Nie, ale naprawiałam palce." Mruknęła zaklęcie, celując różdżką w nos. "I jak?" Spytał z przerażeniem w glosie. "Jest dobrze, wygląda nawet lepiej niż przedtem." "To dobrze." W jego glosie było słychać nie dowierzanie.  "Lepiej chodźmy już do środka, na ucztę. " Powiedział po chwili. "Tak, to dobry pomysł  Mam nadzieję,że będzie budyń.

środa, 17 października 2012

1. List

Luna po raz ostatni zajrzała do swojej walizki.Tak chyba miała wszystko ubrania z kilka par butów, jej księgi na nadchodzący rok, kilka nowych piór, czyste pergaminy i list. List który przybył kilka dni temu był dla niej zaskoczeniem. Nie chodziło jej o to że ktoś przysłał niej list, nie to Luny by raczej nie zaskoczyło. Ale nadawca tego listu był dla krukonki wielkim zaskoczeniem. Wyjęła go z kieszonki gdzie chowała go już przez kilka dni. Jej tata nie mógł się dowiedzieć ani jego treści ani od kogo był. A był on od Dracona Malfoya. Luna przysłuchała się dokładnie czy nikt nie wchodzi po schodach. Lekko wsunęła rękę w dziurę którą stworzyła w walizce i wysunęła list. Wyjęła list z koperty i znów przeczytała już tak dobrze znaną jego treść.

Luno
Wiem że to dziwne że do ciebie napisałem ale od kilku dni my
Chciałbym z tobą porozmawiać,o jednej rzeczy która męczy mnie od
Po prostu chce z tobą porozmawiać na osobności. Bo
Spotkajmy się na peronie 9 i 3/4 1 września. Pewnie masz niepewności szczególnie po tym. Nic ci nie zrobię, tylko proszę porozmawiajmy.
Draco

Nie rozumiała co Draco mógłby od niej chcieć. Nie rozumiała nic z jego zachowania. Zawsze kiedy czytała ten list szukała jakiegoś szczegółu którego wcześniej nie zobaczyła ale zawsze z tekstu nie zrozumiała więcej niż kiedy po raz pierwszy go przeczytała. 
Że Draco chcę z nią porozmawiać.
 Ale co miał na myśli z tym przekreślonym "my". Jaka rzecz go tak męczy o której chce ze nią porozmawiać i czemu akurat ze nią. Wiedziała o co mu chodziło z tym "szczególnie po tym." Chodziło o to co się stało w departamencie tajemnic kilka miesięcy temu kiedy jego ojciec został złapany i skazany do Azkabanu.  A to skreślone "proszę" to typowy Draco. Jutro może dowiem się czego  od mnie chce. Pomyślała i włożyła pergamin z powrotem do koperty i umieściła ją s powrotem w kieszonce. 
Gdy nagle usłyszała kroki na schodach. "Luno!" głos je taty, jak zwykle lekko za chrypnięty i zmęczony zadźwięczał w jej uszach. "Luno, gdzie..." "w szafce nad zlewem tato."  Luna dobrze wiedziała o co jej tacie chodzi. Był czas na herbatę. Co piątek pili razem herbatę a że mieli tyle dzbanków w domu służących do łapania narglów lub innych stworzonek.  Że jej tata nigdy nie pamiętał do którego można nalać herbatę lub gdzie dany dzbanek się znajduje. "Dziękuje, Luno dobrze by było gdybyś już zeszła na dół wiesz że genębitryski lubią gdy ludzie są sami.". "Och tato ale ostatnio wygoniłam wszystkie gnębiwytryski, a jeśli nadal się martwisz to znaczy że już wróciły po prostu..." Ale jej ojciec już je nie słyszał zatkał dokładnie uszy i czekał aż Luna zejdzie na dół.
Wzdychnęła. Zamknęła walizkę i zeszła po okrągłych schodach na dół do dużego pokoju. W którym siedział jej ojciec z rękami na uszach. Luna podeszła do niego kiedy ten ją zobaczył opuścił ręce i zaczął się śmiać . "tato..." "Och Luno dobrze wiesz że gnębiwytryski nie lubią zapachu herbaty, a ty i tak przybiegłaś jakby się paliło" Luna popatrzyła na swojego tatę i w końcu też się uśmiechnęła. "Herbata już gotowa choć usiąść i zobaczyć co będzie dołączone do następnego numeru żonglera." Jej ojciec trzymał w ręku coś co przypominało okulary. Tylko że szkła były kolorowe a nie przezroczyste. Luna podeszła bliżej "Te okulary pozwalają widzieć niewidzialne stworzenia takie jak nargle lub gnębiwytryski." "Ale super, mogę je wypróbować" Luna wzięła od taty okulary i usiadła na fotelu na przeciwko niego. "Wow są fantastyczne".  Kiedy Luna założyła okulary wszystko było lekko za różowione. Spojrzała na swojego tatę "I co nigdzie ich niema ?" "Nie, raczej ich tu nie ma" Luna rozejrzała się po pokoju nigdzie nie mogła ich zobaczyć. Oddała swojemu tacie okulary "Ładnie ci w nich, możesz je ze sobą wziąć." Jej ojciec uśmiechnął się do niej pogodnie i wręczył je jej ponownie. "Dziękuje tato." Założyła je, wypiła herbatę i przejrzała nowy numer żonglera. "Jakby co to weź ze sobą kilka egzemplarzy, możesz je rozdać kolegą." mruknął. "Oh.. tak to wspaniały pomysł, Ginny ostatnią pytała kiedy będzie nowy numer na pewno się ucieszy." I biorąc mały  stosik gazet poszła na górę. "Niedługo obiad." Zdążył jeszcze krzyknąć Ksenofilius, ale Luna głową już była w Hogwarcie.

Wiem że pierwszy rozdział jest dość krótki ale nie chciałam was zanudzać. Bo jak widać w pierwszym rozdziale mało się dzieję. Mam nadzieje że się wam podobało. 
SwagOnFrugo :*

piątek, 21 września 2012

Prolog





„No i niby co miałem zrobić? ” Blondyn spojrzał na nią a ona  wlepiła w niego swoje duże niebieskie oczy, przez chwile zapadła cisza ale nagle ona złapała jego różdzczkę i wsadziła ją sobie za ucho.  „Postawić się” „Luno...” blondyn chciał je opowiedzieć znów tą samą historie że nie może mu się stawić, że on wtedy zginie, że jego rodzice zginą razem z nim. Jeśli nie wykona zadania... Ale ona uciszyła go przykładając swój palec do jego ust. „Draco to był twój wybór,nikt cię nie zmuszał by zostać śmierciożercą nikt, a nawet gdyby mógłbyś się postawić zanim przyjąłeś mroczny znak.” Blondyn nie wiedział co powiedzieć patrzył się na nią z otwartą buzią „Ty nie jesteś zły”  Draco zerwał się gwałtownie „A CO TY O MNIE WIESZ?!” Wydarł się na nią. Luna podskoczyła, przez co różdzczka blondyna wypadła jej za ucha. Wstała, wzięła  głęboki wdech i spokojnie od powiedziała „Wiem że cię kocham.” Zrobił krok w jej stronę.Ona chciała odsunąć się, ale on złapał ją za nadgarstek i przyciągnął ją do siebie.  Przestraszyła się kiedy jego usta dotknęły jej warg, ale szybko oddała się przyjemności pocałunku.
Kiedy ich usta się rozłączyły on puścił jej nadgarstek i szepnął jej do ucha „Też cię kocham, ale...” „To niczego nie zmienia, tak? „ kiwnął głową „To w takim razie nasza miłość nie ma sensu” Blondyn spojrzał na nią z lękiem w oczach. „Ale...” „ Draco,ty... ty jesteś śmierciożercą, a...a ja wybrałam stronę Harrego.” Luna odwróciła się do niego plecami chciała już odejść, ale on złapał ją za rękę. „Luno...” „To nie ma sensu draco” próbowała mu się wyrwać ale on tylko wzmocnił uścisk. „Luno, naprawdę... ja... naprawdę  nie chce...tego,ale... ale on mnie zabije jeśli w jakiś sposób nie zabije...”. To ostatnie słowo ledwo przeszło mu przez gardło. Krukonka uwolniła swoja dłoń i spojrzała na  ślizgona na jego policzku pojawiła się łza. „Wredne są te gnebiwtryski.” Wzdychnęła. „Co to są gnebiwtryski? ” „Nieważne.” I przyciągnęła go do siebie by znów móc go pocałować.   

czwartek, 23 sierpnia 2012

Witam :3

Mam na imię Paulina i bardzo Lubie HP więc postanowiłam założyć tego bloga :3
Kiedy oglądam lub czytam HP zawsze w głowie wymyślam różne shippy, ale własnie ten najbardziej utknął mi w głowie. Przeszukałam więc internet by znaleźć jakieś ff z nimi razem ale często były nie dokończone lub nie podobały mi się. I pomyślałam sobie czemu nie napisać czegoś samemu. Więc założyłam sobie tego oto  bloga i zaczęłam pisać...

Życzę wam miłej lektury :*

Paulina :3